Zupa to tylko pretekst

Slider_big_18880286_1455781434460773_8959128426507564410_o
TO DZIAŁA
22.11.2017
Pomagać można na wiele sposobów, ale najważniejsze by robić to mądrze, z szacunkiem dla osób, którym pomagamy i w zgodzie ze sobą. Wszystkie te warunki spełnia akcja „Zupa Wolności”, do której każdy może dołączyć co niedzielę przed dworcem PKP w Poznaniu. Wszystkie szczegóły są podawane na www.facebook.com/zupawolnosci  

A zaczęło się od filmu obejrzanego przypadkiem na Facebooku, na którym to filmie ludzie w Krakowie dzielili się zupą na Plantach. Asia obejrzała, pomyślała i wsiadła w pociąg by przy kolejnej zupie pomóc i zapytać jak to można zorganizować. Najpierw usiadła w kuchni, żeby z innymi obierać, kroić, siekać i gotować, bo w Krakowie od tego się zupa zaczyna. Później stanęła z chochlą i uśmiechając się coraz szerzej dzieliła z innymi posiłek i dobre słowo. Dostała co najmniej tyle ile dała. Przede wszystkim poczuła, że dzieje się tam magia i tworzy niesamowita wspólnota. Była już pewna, że chce takiej magii w Poznaniu.
 

Nie była sama. Fanem ZUPY NA PLANTACH od dawna był Jerzy, mąż Kasi, która wrzuciła film. Kasia uczy Asię. Mając już dwie głowy i cztery ręce, trochę doświadczenia i wskazówek z Krakowa oraz bardzo dużo chęci, postanowili wystartować jak najszybciej. Nie mieli dogodnego miejsca aby, wzorem Zupy na Plantach, zaczynać od wspólnego gotowania. Postanowili więc zrobić to inaczej i Asia poszła do poznańskiego Wypasu (wegańskiej restauracji) spytać Hanię i Kamilę (właścicielki) czy nie pożyczyłyby jej dużego termosu, na 3 godziny w niedzielę, do której wleje ugotowaną przez siebie zupę i rozkręci w Poznaniu akcję, na wzór Zupy na Plantach. Dziewczyny kompletnie bezinteresownie powiedziały, że nie tylko pożyczą termos, ale ugotują 30 l zupy. I tak przez pierwsze 3 tygodnie, wypasioną, pyszną, aromatyczną zupę wolności gotowały piękne Hania i Kamila z WYPASu.  
Do pomysłu dołączały kolejne osoby i tak 21 maja pierwszy gar Zupy Wolności stanął na dworcu PKP i zapraszał wszystkich chętnych – osoby domne i bezdomne, stare i młode, wesołe i smutne, do wspólnego jedzenia, a przede wszystkim do bycia razem i rozmowy. Pomysł, który na początku wydawał się szalony, okazał się strzałem w dziesiątkę.

Na dworcu, co tydzień usłyszymy głośne i radosne „sto lat, niech żyje nam!”
Pyszny tort upieczony przez jedną z poznańskich kawiarni, życzenia, świeczka z cyfrą 1 na nowy początek, którą co tydzień zdmuchuje solenizant, to najbardziej wzruszający, wesoły i ważny moment cotygodniowego spotkania.
 
Zupa jest tylko pretekstem do spotkania, do wymiany doświadczeń i serdeczności. Są też kanapki, ciasta, kawa, herbata, kompoty, owoce. Jest coraz więcej osób i pomysłów jak pomóc. Dla chętnych są rozdawane środki czystości, książki i skarpety. Powstała też lista konkretnych potrzeb – buty, ubrania, plecaki, śpiwory, bo oprócz świętowania trzeba rozwiązywać codzienne problemy. Michał, student medycyny, opatruje rany. Ania i Filip co tydzień przynoszą kilogramy bananów zebrane na Poznańskiej Akademii Muzycznej. Każdy pomaga, tak jak umie. Jest fajna energia, którą tworzą m.in. dzieciaki przychodzące ze swoimi rodzicami. Były 12-letnie uczennice Asi oraz 5-letnia Ida, córka jej szefowej. Idka zrobiła absolutną furorę, pomagała z takim zaangażowaniem, że na koniec wszyscy bili jej brawo.

Są też fajne niepisane zasady, jak ta, że Panowie przepuszczają Panie w kolejce i ta, że Panowie zawsze sami z siebie pomagają nosić termosy i torby. Jest też Pan Krzysztof, który zawsze odkręca butelki bo nikt inny nie umie, a Andrzej śpiewa i gra dla wszystkich na gitarze, którą dostał od wolontariuszki Dominiki. Jest pamięć i poczucie, że znów jest się dla kogoś ważnym. Jest sens.
 
Są także różne „skutki uboczne”. Najniezwyklejszym z nich, a jednocześnie najlepszym, wydaje się znajdowanie pracy, a często i dachu nad głową. Naprawdę – zwykła zupa czyli życzliwość, równość i wrażliwość takie cuda potrafi zdziałać. Już 3 tygodnie od pierwszego spotkania, trzech panów rozpoczęło pracę w swoim zawodzie! Bo bezdomność rzadko jest wyborem, najczęściej to splot różnych zdarzeń, które nagle rzucają człowieka „na bruk”. A z bruku trudno samemu wstać. Wystarczy posłuchać, porozmawiać, żeby dowiedzieć się, że są bezdomni stolarze, murarze (a przecież brakuje rąk do pracy w budowlance!), uczeni, inżynierowie, kucharze... wszyscy mieli kiedyś dom, pracę i życie jak każdy. Wielu bardzo chciałoby do niego wrócić.   Jeśli chcesz pomóc, masz pomysł i możliwość zorganizowania termosów (dużego na zupę i mniejszych na kawę i herbatę)  lub akcji zbiórki odzieży zimowej, środków czystości czy butów, wejdź na Facebook ZUPY WOLNOŚCI i napisz wiadomość.
Jeśli masz ochotę zrobić kilka kanapek lub po prostu pogadać, to ZUPA zaprasza w każdą niedzielę, o 18:00 przed Dworcem Głównym (przy przystanku autobusowym, pod neonem, przy schodach).