Wspólne, czyli czyje? Jak współdziałać z sąsiadami

Slider_big_backlit-dawn-foggy-697243
TO DZIAŁA
08.05.2018
Nasza okolica, sąsiedztwo, mała ojczyzna - coraz częściej staje się nią miasto. W 2014 roku związana ze Światową Organizacją Zdrowia (WHO) inicjatywa Global Health Observatory policzyła, że już 54 procent ludzi na świecie mieszka w miastach, a jej prognoza na rok 2050 mówi, że ten odsetek wzrośnie aż do 66%. Skoro większość z nas będzie mieszkała na obszarach miejskich, jak sprawić, żeby mieszkało nam się na nich lepiej, wygodniej, a także przyjemniej? Jedną z odpowiedzi może być współdziałanie z naszymi sąsiadami w realizacji wspólnych celów.  

Jak to może wyglądać w praktyce? O swojej przygodzie z tematami sąsiedzkimi opowiada Kinga Rabińska
-spiritus movens  Stowarzyszenia Edukacyjno-Artystycznego Oswajanie Sztuki, współtwórczyni ŚRODKA - Śródmiejskiego Punktu Sąsiedzkiego:


Stowarzyszenie formalnie działa od 2009 roku, ale to 2017 był dla „Oswajania sztuki” przełomowy. W tym roku, wykorzystując nasze doświadczenia animacyjne i aktywizacyjne, włączyliśmy się intensywnie w działania związane z tzw. „miękką stroną rewitalizacji”. Nasi członkowie to eksperci w swoich dziedzinach: artyści, graficy, animatorzy, tancerze, ludzie szeroko pojętej kultury, którzy, traktując swoje rzemiosło jako narzędzie, szukają odpowiedzi na pytanie: czym jest współczesne miasto oraz jakie – jako mieszkańcy – mamy wobec niego obowiązki i  prawa. Chcemy wspólnie ze społecznościami lokalnymi szukać odpowiedzi na te pytania, kształtować miejskie sploty, angażując wszystkich, którzy chcą się zaangażować. Tworzymy wspólnotę miejską i staramy się odpowiadać na jej realne potrzeby jednocześnie zachęcając do wyjścia poza partykularne interesy na poziom wspólnoty. Chcemy być buforem pomiędzy biznesem, organizacjami pozarządowymi i samorządem. Promujemy ekskluzywność inkluzji.
 

Co jest Waszym głównym celem i miarą Waszego sukcesu?


Dążymy przede wszystkim do aktywizacji mieszkańców Szczecina, obecnie skupiając się na Śródmieściu. Tłumaczymy, że partycypacja to nie dziwne słowo, które nie dotyczy pani Jadzi czy Zdzicha, a raczej możliwość wyrażenia własnego zdania, współuczestniczenie w budowaniu miejsca dla przyszłych pokoleń - dla dzieciaków, które zaraz dorosną i będą dzieliły te wartości, które im przekażemy. Celujemy w przekonanie i zaangażowanie ludzi do tego, by byli czynni w swojej społeczności, by rozumieli kulturę dialogu. Dajemy im narzędzia, które pomagają zobaczyć, kim są lokalni liderzy, a samym istniejącym lub potencjalnym liderom społecznym - dodatkowe kompetencje, które wspomogą ich naturalne zdolności w podejmowaniu jeszcze lepszej współpracy z ludźmi w ich najbliższej okolicy. Prawdziwy sukces osiągniemy, gdy ten miejski cykl życia będzie się sam nakręcał i nikt już nie będzie chciał się od nas uczyć.    

Co najbardziej przyczynia się do Waszego sprawnego działania?


Daliśmy sobie czas na eksperymentowanie i sprawdzanie, czym są sprawne i efektywne działania – z perspektywy ich organizatora, czyli nas, ale też z perspektywy odbiorców i współtwórców, czyli mieszkańców. W naszej grupie wyznajemy podobne wartości i to daje nam nie tylko przestrzeń kompetencyjną i fizyczną do realizacji różnych inicjatyw, ale przede wszystkim ogólną zgodę na to, że działamy wspólnie. Staramy się nie poddawać “grantozie” i jeśli idea jest godna, to wchodzimy w przedsięwzięcia nawet, gdy nie mamy na to dedykowanych środków. Wolimy też nie robić nic na pół gwizdka – albo wskakujemy po czubek głowy, albo w ogóle nie moczymy palców. Nie ukrywam jednak, że najskuteczniej działa się w sytuacji bezpiecznej - kiedy mamy stałe finansowanie, stały zespół ludzi - to przyziemne, ale niezwykle istotne kwestie. Dlatego o ile to możliwe w tej rzeczywistości permanentnej niepewności, staramy się planować.  

Jakie są Wasze największe wyzwania?


Pracujemy intensywnie i proponujemy bardzo dobre merytorycznie działania, do których się rzetelnie przygotowujemy. Jako że wszyscy pracujemy zawodowo, a w stowarzyszenie wkładamy nasz wolny czas, największym wyzwaniem jest znalezienie balansu i przeciwdziałanie wypaleniu, bo praca na żywym organizmie miasta potrafi być niewdzięczna. Kolejnym sporym wyzwaniem jest  konsekwentne budowanie pozycji, która skonkretyzuje i upodmiotowi nasze działania. To przede wszystkim oznacza dążenie do transformacji pojedynczych akcji w stronę takiego modelu, który pozwoli na realizację długofalowych celów. Wspieramy działania oddolne i organiczne, pracujemy intensywnie nad tym, by zdobyć i utrzymać zaufanie naszych sąsiadów, zakorzenić się na stałe w tkance miejskiej, wreszcie być partnerem, który współtworzy i programuje, nie tylko realizuje. Chcemy być samodzielni i szukać możliwości finansowania naszych działań także poza systemem dotacji dla organizacji pozarządowych. W tym celu m.in. szukamy wsparcia w Sektorze 3 i ich programie “Ekonomizacja NGO”.  

Co można zrobić z Wami? Czego się u Was można nauczyć?


Absolutnie wszystko! Identyfikujemy i opiekujemy się potencjalnymi liderami społecznymi, dzieląc się własnymi doświadczeniami w realizacji działań oddolnych. Mogą z nami nie tylko omówić swoje pomysły na przedsięwzięcia włączające odbiorców, ale też skonfrontować pomysły z realnymi potrzebami - jak pytać, rozmawiać, sprawdzać czy to, co „nam się wydaje” rzeczywiście istnieje za naszymi drzwiami. Oprócz tego zapraszamy do uczestnictwa w wydarzeniach, ale nie idziemy na łatwiznę. Nawet przegląd filmów o mieście, którego pilotażową edycję właśnie realizujemy (“Miastowi”) odbywa się w konwencji klubu dyskusyjnego, co pozwala na wzbogacenie wiedzy, czy też wyrażenie swojego zdania. Mieszkańców inspirujemy także do własnej twórczości - za nami warsztaty fotograficzne “#śródmiejsca” zakończone wystawą portretów Śródmieścia, czy wystawa „Dzień (na) Wojska Polskiego”, złożona ze wspomnień mieszkańców tej alei. Lubimy być zaskakiwani, więc nie ma pytania czy inicjatywy, przed którą zamknęlibyśmy drzwi pod warunkiem, że służy ona „miejskiej wspólnocie”.
    Co to za akcja "Jak dobrze mieć sąsiada"? To jeden z naszych eksperymentalnych projektów, finansowany ze środków programu SPOŁECZNIK (Zachodniopomorskiego Systemu Wspierania Inicjatyw Oddolnych), w ramach którego zapraszamy sąsiadów, by w określone dni dzielili się w ŚRODKU swoimi umiejętnościami przy serwowanej przez nas kawie czy herbacie. W kilka godzin mogą nauczyć inne osoby jak szydełkować, zrobić własną torbę, czy cokolwiek innego, w czym w czują się mocni. To przede wszystkim pretekst do międzyludzkiego spotkania przy jednym stole, odłożenia elektroniki i skupienia się na drugim człowieku. To rozmowa z kimś nowym, często między pokoleniami czy grupami, które rzadko mają okazję się spotkać na co dzień. To ćwiczenie w gościnności.    

Jak sobie wyobrażacie swoje sąsiedzkie akcje za rok czy pięć lat? Czego potrzebujecie, aby to się spełniło? Czego Wam należy życzyć, aby tak się stało?


Na chwilę obecną w działania angażują się głównie członkowie Stowarzyszenia. Pracujemy nad identyfikacją lokalnych liderów, którzy mogliby “zamieszać” w kotle społeczności. Celem jest stworzenie prawdziwej sieci miejskich aktywistów, umiejących ze sobą rozmawiać i współpracować. A za 5 lat? Będziemy szczęśliwi, jeśli mieszkańcy będą inicjowali i projektowali działania sąsiedzkie oparte na świadomym miksie analizy potrzeb i intuicji, czy wiedzieli, gdzie szukać wsparcia w finansowaniu. A przede wszystkim dzielić się wiedzą z innymi. Życzymy sobie więc wytrwałości w działaniach, odważnych następców, a przede wszystkim takiej społeczności, która – zmęczona byciem wyłącznie odbiorcą – będzie chciała kształtować materialną i niematerialną przestrzeń publiczną. Bo publiczne nie znaczy niczyje.  
Dziękujemy za rozmowę!