Jako bloger i doradca ds. ekonomii społecznej, analizując rynek usług
marketingowych dla spółdzielni socjalnych, zrozumiałam, że - choć w teorii cała
spółdzielcza społeczność rozumie jak marketing dla ekonomii jest ważny - to w
praktyce III sektora rzadko jesteśmy świadkami efektywnych działań marketingowych.
W swojej spółdzielczej karierze odwiedziłam i opisałam na blogu ponad 50
spółdzielni socjalnych w Polsce, ponad 150 śledzę jako fan na Facebooku,
kilkanaście z nich oglądam na Instagramie, ale zaledwie dwie podaję dalej na
Twitterze.
Wpisując w wyszukiwarce Google hasło „spółdzielnia socjalna”, otrzymuję
500 tysięcy wyników, z czego pierwsze trzy to znane mi podmioty, a kolejne
dziesięć pozycji to porady, jak takimi się stać. Dopiero kolejne strony
przynoszą spersonalizowane domeny, choć w większości i tak najczęściej
występującą nazwą jest w ich członach - KRS.
Mimo to, gdybym zapytała o marketing ponad 1300 zarejestrowanych do
końca 2014 roku spółdzielni socjalnych, jestem pewna że 100% odpowiedziałoby
twierdząco, - że go ma.
Mam także świadomość, że 80% z nich swoje przekonanie na temat
marketingu zbudowało na otrzymanej na początku działalności, bezpłatnej pomocy
w formie de minimis, którą oferują ośrodki wsparcia. Najczęściej te same, które
pomagają im się zakładać. Oprócz środków na aktywizację zawodowo-społeczną osób
zagrożonych wykluczeniem, ośrodki te mają również olbrzymi kapitał na ich
promocje i reklamę. I choć najczęściej oferowane im konsultacje marketingowe
sprowadzają się do otrzymania nowego logo, bezpłatnego hostingu czy
umieszczenia strony w internecie albo zaprojektowania, wydrukowania i zrobienia
pieczątek, wizytówek, ulotek czy koszulek - to i tak jestem zdania, że dla
spółdzielców stawiających w tym biznesie pierwsze kroki to ogrom nowej wiedzy,
którą muszą nie tylko przyswoić, ale także samodzielnie zaadaptować na potrzeby
swojej działalności.
I tu najczęściej gubi się istota reklamy spółdzielni, która w porównaniu
z wypisywaniem urzędowej dokumentacji, zobowiązań i pism dotyczących
otrzymanych dotacji, wydaje się tak oczywista i tak prosta, że aż niepotrzebna.
A tym samym odkładana na bok i rzadko kiedy brana pod uwagę ponownie.
W dużej grupie organizacji zaniedbujących sferę marketingu, jest jednak
wiele chlubnych wyjątków. Około 15% spółdzielni nie tylko korzysta z oferty
wsparcia reklamowego OWES, ale także na własną rękę stara się
zadbać o rozpoznawalność i promocję swojej marki.
Te spółdzielnie zdecydowanie częściej decydują się na konta w portalach
społecznościowych. Raz po raz uaktualniają swoje strony internetowe,
zamieniając znane wszystkimi lorem ipsum na aktualne menu czy ofertę
usług. Chętnie wystawiają się na targach i festynach spółdzielczych, ale już
mniej chętnie wydają pieniądze na promujące ich stanowiska roll up'y czy
banery.
Mimo to, dzięki marketingowi szeptanemu opierającemu się na ich
rzetelnej pracy, konkurencyjnych cenach i fachowości usługi, raz po raz można o
nich usłyszeć w regionalnych telewizjach i lokalnych mediach. Mając większe
możliwości niż większość spółdzielni, niestety, nie zawsze potrafią
przełożyć posiadane narzędzia na realny sukces. Nie stać ich także na
profesjonalną obsługę firm PR-owych czy agencji reklamowych.
Co zatem sprawia, że 5 spośród 15% spółdzielni odnosi niebywały
marketingowy sukces? Kilka naprawdę prostych reguł, które stosują w swojej
praktyce. Zapraszam do korzystania z nich i inspirowania się przy promocji
inicjatyw społecznych i spółdzielni socjalnych:
1) Promuj
się „zanim”, a nie „po”.
Dobra Spółdzielnia Socjalna z Poznania otwierała swój lokal przy ul. Nowowiejskiego
prawie dwa lata. Znam niewiele marek i produktów, na których otwarcie tak długo
czekałam. Zresztą nie tylko ja. Co spowodowało, że połowa Wielkopolski
wyczekiwała tego terminu?
Odpowiedzią jest - Agnieszka
Frankowska - współzałożycielka i opiekun spółdzielni, która ani przez moment
nie dała facebookowiczom zapomnieć o spółdzielni, idei i powstającej kawiarni. Stworzyła
wraz ze swoim teamem spójną, zrównoważoną kampanię społeczno-medialną,
podsycając nasze oczekiwanie.
Rozpoczęła od założenia bezpłatnego fanpage’a na Facebooku, na którym
zapoznała nas z ideą kawiarni, specyfiką pracującego tam zespołu, misją jaka mu
przyświeca i pomysłom, jakie chce zrealizować. Potem skusiła się na nowatorski
pomysł i uruchomiła społeczny fundraising na platformie polakpotrafi.pl. Dzięki
temu posunięciu, każdy mógł dołożyć od siebie trochę dobra i przeznaczyć swoje
pieniądze na remont kawiarni. Kolejnym krokiem było niebywale huczne otwarcie,
na którym pojawiło się kilkaset osób i
które spotkało się z dużym medialnym oddźwiękiem.
Zwróćmy uwagę na fakt, że - ani Agnieszka, ani jej zespół - nie mieli na
to wielkiego budżetu. Za to kapitał społeczny wykorzystali w pełni. Kiedy
czegoś im brakowało pytali wprost o pomoc swoich facebookowych fanów. Zawsze
znalazł się ktoś, kto z dobroci serca przyniósł do kawiarni to, co akurat było
potrzebne. Ktoś pomógł zrobić infografiki, ktoś inny wsparł drobną reklamą,
ktoś przeprowadził szkolenie, a jeszcze ktoś oddał im swoje meble. I choć nie
zawsze dostawali to, co im się marzyło, to każdy przedmiot i sytuację potrafili
wspólnymi siłami przekuć w coś przydatnego. A skąd to wiem? Bo robili to przez
dwa lata na oczach całego kraju, na swoim Facebooku. Przykład Dobrej
Spółdzielni to dowód na to, jak niewiele trzeba, by osiągnąć sukces.
2) Promuj swoich ludzi, nie tylko produkt.
Czy - gdyby Browar Spółdzielczy w Pucku był kolejną lokalną
warzelnią piwa - odniósłby taki sam marketingowy sukces, jakiego jesteśmy świadkami?
Odznaczany przez zagraniczne media kolejnymi tytułami, doceniany przez światową
organizację Ashoka jako najlepszy społeczny startup, uznawany przez krajowe i
zagraniczne browary za jeden z lepszych w kraju… Bez zastanowienia mogę
powiedzieć, że sukces browaru nie byłby możliwy, gdyby był to kolejny,
komercyjny biznes. Wszak nie każdy jest gotów zapłacić 12 zł za butelkę piwa. Co
w takim razie sprawia, że pierwszy w Polsce i szósty na świecie browar o
charakterze spółdzielczym nie nadąża z produkcją swojego piwa „Ratowniczego”
czy „Dwa półsztyki”?
Browar Spółdzielczy Spółdzielni Socjalnej Dalba z Pucka powstał, by dać
szansę na nowy start wychowankom Warsztatów Terapii Zajęciowej. To właśnie ich
postawy, zachowania i aktywizację zawodową promuje Agnieszka Dejna - współzałożycielka
i pomysłodawczyni browaru. Bo choć piwo jest tu produktem, to właśnie
wychowankowie WTZ są wartością, która ten produkt promuje. Świadomość, że przedsiębiorstwa
społeczne tworzą niezwykli ludzie, którzy musieli przejść w życiu wiele
trudnych momentów, jest najpotężniejszą dźwignią marketingu usług
spółdzielczych.
3) Promuj się „z nimi”, nigdy „przeciwko nim”.
Macie jakieś konkretne skojarzenia ze słowem fajna? Bo ja ilekroć widzę
ten zwrot zastosowany w internecie, podświadomie wiem, że nie znalazł się tam przez
przypadek. Wiem, bo Fajna Spółdzielnia Socjalna z Zabrza z
wykorzystaniem tego prostego zwrotu realizuje swój marketingowy plan. To jedna
z niewielu spółdzielni, która w 100% wykorzystuje potencjał reklamowy i promuje
się w każdej sytuacji. Fajna Spółdzielnia Socjalna nie broni się przed
konkurencją i jej sukcesami. Wręcz przeciwnie - wspiera ją, chwaląc dokonania, gratulując,
ciesząc się wspólnymi sukcesami, obwieszczając wszem i wobec: „Jest fajnie”.
4) Promuj to, w co wierzysz. Nikt inny nie zrobi tego
lepiej.
Nie posiadam żadnej wiedzy na temat kuchni wegańskiej. Myślałam, że nikt
nie przekona mnie do tego, że istnieje alternatywa dla jedzenia mięsa. Nie znam
też do końca problemu bezdomności. Nie mam pewności, jak na nią reagować, jak
wybaczać powroty i popełniane błędy osobom bezdomnym, które wielokroć odrzucają
podejmowane wobec nich próby pomocy.
Pomimo to, po spotkaniu ze Spółdzielnią Socjalną Margines
prowadzącą w Warszawie Lokal Wegan Bistro i po wizycie w Przedsiębiorstwie
Społecznym Czerwony Rower u Pani Ani, a także po wypiciu kawy z Marysią
Sadowską z poznańskiej Barki w Spółdzielni Socjalnej Wspólny Stół oba te
tematy wydają mi się dużo bliższe. Dlaczego? Bo - rozmawiając z nimi – czuje
się ich autentyczność. Sensem ich działań jest robienie czegoś dla dobra
innych. Wierzą w to całym sobą, a swoje wartości przekazują w działaniu. Na
tym właśnie opiera się ich marketing – na byciu szczerym i prawdziwym.
MERYTORYCZNY SPOŁECZNIK
14.09.2015