O minimalizmie robi się coraz głośniej, pojawia
się także sporo polskich publikacji i blogów minimalistów. Niejednokrotnie
pojawia się także opinia, że to tylko
chwilowa moda. Na zweryfikowanie tego twierdzenia
jest jeszcze za wcześnie, niemniej jest to dość wymagający trend i raczej trudno za nim podążać zupełnie
bezrefleksyjnie. Nie da się także odmówić
słuszności twierdzeniu, że ograniczenie konsumpcji, a co za tym idzie odpadów jest obecnie społeczną potrzebą
– czy wynika z głębokich refleksji nad życiem, czy z faktu, że „się o tym
mówi”, ma drugorzędne znaczenie.
O co chodzi?
Mimo, że jest to dość nowe zjawisko, to zdążyło
już obrosnąć kilkoma mitami. Najpopularniejszym jest rzekoma zasada, że
minimalista może mieć maksymalnie 100 rzeczy (para skarpetek jest liczona jako
jedna czy dwie rzeczy?), a jego życie polega na obsesyjnym zliczaniu
wszystkiego. Prawda, że można odszukać takie wypowiedzi czy wywiady z osobami,
które nazywają siebie minimalistami, ale nie jest to sedno tej idei. Chodzi o
to, aby nie posiadać przedmiotów dla samego posiadania, aby mieć ich tyle, żeby
było nam w życiu dobrze i żeby posiadane dobra nie czyniły z nas swoich
niewolników. Dla kogoś to będzie 100 rzeczy, dla kogoś 200, a dla kogoś 1000.
Jeśli dla ciebie posiadanie np. pewnych książek jest istotne, albo jest
kolekcjonerem dzieł sztuki, to nie znaczy, ze musisz się ich wszystkich pozbyć,
aby żyć zgodnie z zasadami minimalizmu. Chodzi tu o refleksję, o wgląd w siebie
i odpowiedź na pytania co jest w moim życiu ważne, a co zbędne (nie tylko w
kategoriach materialnych). Najczęściej okazuje się, że wiele tego co w życiu
„mamy” – niektóre przedmioty, relacje, plany – po głębszym zastanowieniu jednak
nie są dla nas ważne lub zgodne z naszymi wartościami. Często mówimy, że nie
mamy na coś czasu (np. na zaangażowanie społeczne, sąsiedzkie inicjatywy,
poznanie ludzi), minimalizm daje nam szansę na odzyskanie kawałka naszego życia
i przeznaczenie go na rzeczy ważne.
Uważność – siostra mninimalizmu
To z pozoru kolejne modne hasło, ale w zasadzie
uważność i minimalizm są nierozłączne. Aby odpowiedzieć sobie na pytanie czy
wszystkie aspekty prowadzonego obecnie życia są dla mnie istotne i oceniam je
jako wartościowe, konieczna jest uważna autoanaliza. Bez tego minimalizm
faktycznie staje się zabawą w liczenie rzeczy i konkursy kto ma mniej.
Minimaliści, dzięki samoświadomości i uważności są w stanie skutecznie
weryfikować swoje potrzeby i odróżniać pragnienia własne od tych, które usiłuje
zaszczepić nam, dominujący obecnie, konsumpcyjny model kulturowy. Są w stanie
uchronić się przed wpadaniem w pułapkę tracenia czasu na spełnianie nie swoich
marzeń, których spełnienie niestety nie jest w stanie sprawić satysfakcji i
wzbudzić uczucia zadowolenia. Jeśli nasze życie jest z pozoru udane, a my
ciągle mamy poczucie, że nie jest dobre, że czegoś nam w nim brakuje, że nie
jesteśmy w stanie się nasycić – najprawdopodobniej zabrakło nam tej
autorefleksji, a obrane wzorce, do których dążymy nie są zgodne z naszymi
głębokimi pragnieniami. To, co jest uznawane za życiowy sukces przez naszych
znajomych, środowisko pracy czy rodziców, nie musi pokrywać się z naszymi
faktycznymi potrzebami. Pojawiające się w nas przy różnych okazjach emocje,
najczęściej są wspaniałym sygnałem od organizmu czy robimy coś w zgodzie ze
sobą czy nie. Jednak bywamy mistrzami w tłumieniu emocji i nie poświęcamy im
uwagi. Warto się nad takimi sygnałami zastanowić, a im bardziej są
nieprzyjemne, tym bardziej cenne.
Mniej ale lepiej
Kiedy już uporządkujemy różne aspekty naszego
życia, zyskamy więcej przestrzeni i czasu, to nie znaczy, że już nigdy nie
przybędzie nam rzeczy czy nie nawiążemy kolejnych relacji z ludźmi. Wiedząc
jakiej pracy wymaga „sprzątanie” swojej rzeczywistości, mamy szansę z większą
troską i uwagą kontynuować jej tworzenie. Nabywanie zgodne z duchem minimalizmu
to przemyślane decyzje, produkty wysokiej jakości (nie koniecznie najdroższe,
ale gwarantujące dłuższe użytkowanie), zakupy spożywcze w ilościach
pozwalających na niemarnowanie jedzenia. Relacje to tworzenie głębszych więzi,
koncentrowanie się na ważnych ludziach i poświęcanie im naszej uwagi w stu
procentach. Takie znajomości dają zarówno poczucie bycia ważnym dla kogoś, jak
i pozwalają na faktyczne zainteresowanie i wsparcie od innych ludzi. Czas
poświęcony na prawdziwe poznanie drugiej osoby i pozwolenie by ona poznała nas,
owocuje najczęściej poczuciem spełnienia i satysfakcji życiowej. A szczęście
posiada jedną definicję – jest to możliwość życia zgodnego z własnymi
wartościami. Tylko musimy zacząć od poznania tych wartości.
MERYTORYCZNY SPOŁECZNIK
25.04.2017