W większości z nas drzemie
społecznikowski duch – czasem jest jeszcze bardzo ukryty, niekiedy brakuje mu
motywacji lub impulsu do działania. Tych, którzy dopiero go w sobie odkrywają
często dręczy jedno pytanie – jak zacząć? Trudno jest tak nagle wyskoczyć z
propozycją pikniku sąsiedzkiego, kiedy mało kto mówi sobie dzień dobry. Wtedy
bardzo przydaje się jakiś pretekst, a chyba nie ma lepszego niż Boże
Narodzenie!
Trochę magii
Kiedyś kupno mieszkania czy
wybudowanie domu nie było tak proste jak teraz – ludzie często całe życie
mieszkali w tym samym miejscu, sąsiedzi dobrze się znali i starali się (z
lepszym lub gorszym skutkiem) żyć w poprawnych stosunkach. Dziś, szczególnie w
blokach, często mieszka się na chwilę – na studiach albo na czas budowy domu za
miastem. Mieszkańcy nie znają się i nie czują potrzeby nikogo poznawać, w końcu
za chwilę będą już gdzie indziej. Jednak poczucie wspólnoty i sympatia do
siebie wzajemnie jest ważna i sprawia, że żyje się wszystkim lepiej, dlatego
warto o to zadbać nawet na krótki czas. Jeśli mieszkamy w takim dużym bloku, w
którym nikogo nie znamy, albo na nowym osiedlu, gdzie wszyscy się niedawno
wprowadzili, możemy zrobić wszystkim mieszkańcom świąteczną niespodziankę. Nie
musi nas to wiele kosztować – przygotujmy małe karteczki, narysujmy na nich
świąteczne motywy (choinkę czy gwiazdę każdy da radę), napiszmy parę miłych
słów czy życzeń i wrzućmy do skrzynek. Podpiszmy się „sąsiedzi” i obserwujmy
jak ludzie stają się milsi. Przecież nikt nie wie którzy to sąsiedzi, na
wszelki wypadek dobrze być miłym dla wszystkich. ;)
Świąteczna wymiana
Pisaliśmy już o giełdach umiejętności i
sąsiedzkim wsparciu na zasadach wymiany usług – święta są wspaniałym pretekstem
do wypróbowania takich praktyk. Nie każdy jest mistrzem w każdej kategorii z
długiej listy świątecznych „do zrobienia”. Być może szybko i świetnie
sprzątasz, ale pieczenie ciast to dla ciebie czarna magia, za to Twoja sąsiadka
robi to z przyjemnością? A może ktoś zrobi i przyniesie zakupy, albo wniesie i
oprawi choinkę, w zamian za pierogi? Dzieciaki z ogromną radością udekorują
choinkę samotnemu sąsiadowi, a on może pośpiewa z nimi kolędy albo opowie im
ciekawe historie jak to kiedyś było na święta?
Sąsiedzka choinka
W niektórych reklamach pojawia się motyw
wspólnej choinki, kiedy cała społeczność małego miasteczka spotyka się na placu
i zostają odpalone światełka na choince, a oni się cieszą, składają sobie
życzenia i celebrują wspólną obecność. Bardzo cukierkowy obrazek i zazwyczaj
właśnie jakieś słodycze temu towarzyszą, ale to nie znaczy, że nie możemy się
zainspirować reklamą! Taką choinkę można ustawić np. przed blokiem, albo wybrać
w tym celu drzewko, które już w okolicy rośnie. Najfajniej, jak nie tylko
wszyscy przyjdą na „gotowe” odpalanie światełek, ale włączą się w dekorowanie.
Można np. ogłosić, żeby każda rodzina przyniosła jedną ozdobę i ją zawiesiła.
Ciekawym pomysłem jest pisanie czegoś na zawieszonych ozdobach – np. czego
życzymy sąsiadom na kolejny rok, o czym marzymy albo za co jesteśmy wdzięczni.
Podziel się świętami
Przy okazji świąt chętnie angażujemy się
w różne akcje pomocowe – dokładamy się do różnych zbiórek, włączamy w
szlachetną paczkę itp. To taki czas, w którym jesteśmy pobudzani do refleksji i
z przyjemnością dzielimy się tym, co mamy. Zazwyczaj są to osoby albo nam nie
znane (zbiórki organizowane przez fundacje), albo takie, z którymi nie mamy
kontaktu na co dzień. A gdyby tak w tym roku rozejrzeć się bliżej? Oczywiście
jeśli kompletnie nie utrzymujemy kontaktów z sąsiadami, to takie szukanie na
własną rękę może być ryzykowne i średnio grzeczne, ale zawsze istnieje jedno
świetne źródło informacji – parafia. Ksiądz chodząc „po kolędzie” widzi bardzo
wiele i najczęściej potrafi wskazać wiele osób i rodzin, które potrzebują
wsparcia. Nie trzeba być zaangażowanym w życie parafii, aby z takim pytaniem
się do księdza zwrócić. Nie musi to też być szykowanie paczki z żywnością czy
prezentami dla kogoś, czasem wystarczy zapytać księdza czy w najbliższej okolicy
nie ma osoby samotnej, która sama spędza także Święta. Oczywiście trzeba to
zrobić delikatnie i z wyczuciem, ale społecznicy najczęściej mają takie rzeczy
opanowane. Bardzo możliwe, że ksiądz zaoferuje nam pomoc w pierwszym zapoznaniu
się, a jeśli nie, to możemy o taką pomoc poprosić.
Tradycja
sama podpowiada społecznikom
Święta Bożego Narodzenia składają się z
wielu obrzędów i zwyczajów, które mają ludzi do siebie zbliżać i budować więzi.
Co prawda dziś, szczególnie w miastach, niewiele z nich praktykujemy, ale
przecież nic nie stoi na przeszkodzie, żeby jakiś reaktywować. Jednym z takich
zwyczajów jest wspólne śpiewanie kolęd. Możemy pokusić się nawet o
zorganizowanie grupy kolędników – z przebraniami, turem i gwiazdą (dość łatwo
można je wykonać samodzielnie), teksty bez problemu znajdziemy w internecie.
Jeśli prowadzimy zajęcia w świetlicy, to zawsze dobrym pomysłem są jasełka
(scenariusze także z łatwością znajdziemy) i wspólne kolędowanie po spektaklu.
Ale jeśli nie ma wśród nas wielu dzieci, albo nie mamy możliwości na tak
pracochłonne przygotowania, to można zorganizować po prostu sąsiedzkie
spotkanie kolędowe. Czasem nawet nie potrzeba sali, bo w bloku znajdzie się
taka przestrzeń, np. na długim korytarzu, ale też uzyskanie zgody na udostępnienie
pomieszczenia w domu kultury, bibliotece, pobliskiej szkole czy kościele nie
powinno być wielkim problemem. Wystarczy, że każdy przyniesie jakieś ciasto (a
w okresie świątecznym raczej każdy ma ich nadmiar), zawsze też znajdzie się
wśród sąsiadów ktoś, kto gra na instrumencie, np. gitarze. A jeśli nawet nikt
nie gra, to kolędy można równie dobrze śpiewać bez muzyki. Warto może tylko
wydrukować teksty i rozdać, bo często wersje się odrobinę różnią.
PRAKTYCZNE PORADY
07.12.2016